Cieszę się, że opowiadanie przypadło wam do gustu:) Wasze cudowne komentarze podbudowały mnie ostatnio i aż chciało się dla was pisać. Dziękuję;*
Będę się starać wstawiać nowe rozdziały jak najczęściej, ale nie mogę tego obiecać. Nie mam zbyt dużo czasu na pisanie, więc musicie uzbroić się w cieprliwość...
Nie przedłużając, zapraszam na rozdział 2! I oczywiście śmiało komentujcie:D
Rozdział 2
Carter przez dobrą chwilę była wpatrzona w granatowe tęczówki jej porywacza. O czym on, do cholery jasnej, mówił? Jaki znowu mroczny? To był jakiś rodzaj żartu? Bo ona raczej go nie kupowała. A może to jej nudni koledzy z pracy wrobili ją i pragną przyłapać w ukrytej kamerze? Ileż by dała, żeby ciężarówka stanęła, a pod klapami przyczepy pojawili się wszyscy z biura z bukietem kwiatów i kamerą. Wspólnie krzyknęliby „Przyłapana!” i byłoby po kłopocie. Ale raczej nie mogło być mowy o żadnym telewizyjnym show. Wyczytała to ze spojrzenia Zorro.
Poderwała się z miejsca i doskoczyła do wyjścia z przyczepy. Zaczęła w nie walić pięściami, drapać paznokciami, ale niczego to nie dało. Klamka znajdowała się po drugiej stronie. I nie zapowiadało się na to, aby mieli zamiar ją wypuścić.
Dysząc, odwróciła się i oparła plecami o lewe drzwiczki. Zmierzyła wzrokiem Zorro, który miał z niej niezły ubaw.
- Co chcesz ze mną zrobić?! – wrzasnęła.
- Usiądź i się nie denerwuj – odparł spokojnie.
Ma się nie denerwować? Nie denerwować? Utknęła w ciężarówce z psychopatą, który nazwał siebie ciemnym czy mrocznym. Nie ważne. Musiała się od niego uwolnić. I jak tu się nie denerwować?
- Wypuść mnie! – zażądała.
Pokręcił przecząco głową i wskazał na jeden z foteli.
- Usiądź – powiedział.
Nie mogła uwierzyć, że tak bardzo lekceważył ją. Był nader spokojny, jakby robił takie rzeczy na co dzień. Zaraz, w końcu był porywaczem. I mordercą.
Założyła ręce na piersi i próbowała się uspokoić. Z marnym skutkiem. Serce waliło jej w piersi, a całe jej ciało drżało. Nie wiedziała jednak, czy bardziej ze strachu czy z wściekłości.
- Dokąd mnie zabierasz? – spytała po chwili.
Granatowooki przetarł oczy i spojrzał na nią. Westchnął ciężko, przez co szwy w jego ubraniach zatrzeszczały w proteście.
- Zabieram cię do mojego kraju. Musimy cię zrestartować.
Co???
- Co chcesz mi zrobić? I do jakiego kraju mnie wywozisz? Wiesz, że to podlega pod porwanie? Użycie siły wobec mnie i wywóz poza miejsce zamieszkania bez mojej zgody jest karalne. Wiedziałeś o tym, czy może zapomniałeś o tym drobnym szczególe?
Jednym tchem wydobyła z siebie te wszystkie nurtujące pytania. Patrzyła, jak jego twarz kamienieje, kiedy szykował się do odpowiedzi.
- Mój kraj leży w innym stanie, lecz nie mogę zdradzić, gdzie. I wiem, że porwania są karalne, ale nie musisz się obawiać, bo wrócisz do domu cała i zdrowa. Calutka cacy.
Zmrużyła oczy. Jaki w tym wszystkim jest sens?
- To po co mnie w ogóle ze sobą zabrałeś? Mam pracę i kredyt do spłacania. Szefowa mnie nie cierpi i tylko czeka na moment, aby mnie zwolnić. Wielkie dzięki, ale pewnie jutro nie będę już miała posady…
Po co ona mu to wszystko mówiła? Nie miała pojęcia, ale im więcej się denerwowała, tym więcej paplała jak najęta. O wszystkim.
- Jak mówiłem, tamci dwaj w parku nie byli ludźmi. Byłaś świadkiem mojej walki i tym samym zostałaś narażona na ich najście i zabicie cię. Jestem obrońcą twojej rasy, więc wykonuje tylko swoje obowiązki.
Zaraz, czy on powiedział: twojej rasy?
- Kim ty jesteś? – spytała, przyciskając swe ciało bardziej do drzwiczek.
- Usiądź, a ci wszystko wyjaśnię. Mamy czas. A zważając na fakt, że po powrocie nie będziesz niczego pamiętać, mogę zaryzykować.
Poklepał miejsce naprzeciwko siebie i poczekał na jej ruch. Chyba śnił, jeśli ona zgodzi się usiąść tak blisko niego. Nie ważne, czy był przystojny jak grecki bóg. Bała się go, a od niedawna zaczął ją totalnie wkurzać.
Westchnął zrezygnowany i oparł się o oparcie fotela. Założył nogę na nogę i spojrzał na nią.
- Boisz się usiąść? Równie dobrze mogę do ciebie podejść i posadzić siłą, nie sądzisz? Mam jednak we krwi nieco dobrego wychowania i daję ci wybór.
Punkt dla niego.
Carter skrzyżowała ręce na piersi i kilkakrotnie westchnęła. Miała powyżej uszu tej chorej sytuacji i jeśli nie wymyśli jakiegoś planu ucieczki…po prostu musi coś zrobić.
Biorąc się na odwagę zrobiła ostrożnie kilka kroków i usiadła naprzeciwko mężczyzny.
***
Derek nie miał pojęcia, co zrobić. Zabierając ze sobą kobietę, narażał siebie i swoją rasę. Wkraczając w armię Mrocznych przyrzekał, że nigdy nie ujawni swojej siły, swojej misji ani nigdy nie połączy się z człowiekiem. Nigdy. Kodeks zabraniał surowo wszelakich kontaktów z rasą ludzką, zwłaszcza tych najbardziej intymnych…
Pieprzyć Kodeks!
Właśnie usiadł przed nim najgorętszy towar, jaki w życiu spotkał. Nawet Irmina, jego koleżanka po fachu, nie mogła się do niej porównywać. A mówiąc sobie szczerze, Irmina była chodzącą seksbombą.
Więc jak mogła być od niej lepsza?
Normalnie. Derek o tym wiedział. Blond włosa kobieta o bujnych kształtach równomiernie rozłożonych w miejscach, na które ślinka ciekła, o dużych zielonych oczach, otoczonych ciemnymi cienkimi rzęsami, pełnych ustach i rumianych policzkach. Miodzio! Na sam widok miał ochotę oblizać palce. Kobieta jednak była okropnie wystraszona, co wcale go nie dziwiło. Jej przerażenie było uzasadnione. Była świadkiem, jak rozrywa bebechy w parku jego dwóm wrogom. Co z tego, że obronił ją przed pewną śmiercią, skoro myślała, że dopiero teraz padła ofiarą mordercy…
I właśnie porwał ją ze sobą, zamiast pozwolić jej grzecznie wrócić do domu.
Ale z niego dupek.
Przeciągnął dłonią po włosach i spojrzał na kobietę, siedzącą w fotelu przed nim. Patrzyła na niego skoncentrowana, jakby miał na twarzy wyrysowaną mapę. Z pewnością oczekiwała wyjaśnień.
I co ma jej powiedzieć? Prawdę? W sumie może to zrobić, skoro w jego Kraju zajmą się jej pamięcią. Wypiorą jej mózg, aby nie mogła ich więcej pamiętać. Będzie myślała, że zachorowała i obudzi się nagle, w swoim domu, cudownie uzdrowiona. Ot cała filozofia.
Chociaż wcale nie było potrzeby zabierać ją ze sobą. Wpuszczając ją w świat Mrocznych, jego rodziny i rodziny innych rodzin, itede itepe, łamał Kodeks, co łączyło się z pewną karą. Ale co go to obchodziło? Bynajmniej nic.
Chociaż jak pomyślał o swoim ojcu, który prawo przestrzegał jak nikt inny, mógł poczuć dreszcze. Gdyby dowiedział się, że jego pierworodny łamie święte prawo Kodeksu Wojownika, powiesiłby go za jaja, upewniając się, że wcześniej szczelnie owinął je drutem kolczastym.
Jaaaa cię kręcę.
Otrząsając się z rozmyślań, ponownie zajrzał w oczy kobiety przed nim. Miała mocno ściśnięte dłonie na podołku i nerwowo patrzyła na niego. Co w niej sprawiało, że łamał wszystkie zasady?
- Jak masz na imię? – spytał.
Kobieta drgnęła, bynajmniej zaskoczona jego łagodnym tonem.
- Carter – odpowiedziała.
Jej zmrużone oczy mówiły, że niechętnie będzie odpowiadać.
- Miło mi cię poznać, Carter.
Jej lewa brew uniosła się w górę.
- To jakiś rodzaj gry wstępnej? – spytała.
Zaśmiał się.
- Tak, gra wstępna w stylu „Powiedz mi coś o sobie, zanim cię zabije”.
Kobieta zamrugała gwałtownie. Widział dokładnie, jak nerwowo przełyka. Po chwili jednak opanowała się.
- Cóż, pewnie będziesz się świetnie bawił – prychnęła. – Zanim jednak mnie poćwiartujesz, pozwól, że ci coś powiem…
Nachyliła się w jego stronę i spojrzała mu głęboko w oczy. Cholera, od razu od jej czujnego spojrzenia zrobiło mu się ciaśniej w spodniach. Rozporek zaczął go uwierać.
- Może i tamci dwaj mnie zaskoczyli, ale nie zrobili mi nic złego. A ty ot tak podszedłeś i zadźgałeś ich na śmierć! Wiesz, jak mówią na takich jak ty? Bezduszni mordercy! Jesteś okropnym, nieczułym, bezczelnym, kpiarskim, bezdusznym mordercą! I wiesz co? Wcale się nie przejmuję, że mnie zabijesz. Możesz to zrobić nawet teraz. Przynajmniej nie będę musiała znosić twojego towarzystwa.
Derek patrzył na kobietę, nie mogąc pojąć tego, co właśnie powiedziała. Powróciła na swoje miejsce i z determinacją wypisaną na twarzy wpatrywała się w niego. Gdy przetrawił nieco sens tych słów, odchylił głowę do tyłu i ryknął śmiechem.
- Co w tym śmiesznego? – spytała poirytowana.
Otarł łzy z policzka i spróbował się opanować. Trzęsąc się ze śmiechu, spojrzał na nią i ponownie zarżał.
- No co?!
Spojrzał na nią przez łzy i pokręcił głową.
- To najmilsza rzecz, jaką usłyszałem w życiu.
Próbując się jakoś uspokoić, Derek obserwował kobietę, która nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Patrzyła na niego całkowicie zbita z tropu. Jej wielkie jak spodki zielone oczy wprost świdrowały go całego.
- Zarozumiały dupek – mruknęła.
- Tak, to też już słyszałem…
Westchnęła parokrotnie i odwróciła wzrok w kąt. Natychmiast się uspokoił i spojrzał na nią. Nie mógł rozgryźć emocji na jej twarzy.
- Co jest? – spytał.
Wzruszyła ramionami. Dostrzegł, jak jej szczęka zaciska się mocno, kiedy odwracała głowę z powrotem w jego stronę.
- A jak myślisz? Właśnie jakiś psychol wywozi mnie z kraju, a ja mam się z tego cieszyć?
Jej głos był przepełniony goryczą i złością tak wielką, że odruchowo się odsunął. Jednak nazwanie go psycholem wcale mu się nie spodobało.
- Słuchaj, słoneczko. Gdyby nie wyższa konieczność, nie zabierałbym cię ze sobą. Tak dla ścisłości: jedziesz ze mną tylko dlatego, żebyś w przyszłości mnie więcej nie zobaczyła. Kapujesz?
Zmrużyła jeszcze bardziej oczy, ale nie odezwała się. Splotła ręce na piersi i zapatrzyła się w jakiś punkt z boku. Derek nie bardzo wiedział, jak z nią rozmawiać. Zaczęły go nachodzić wątpliwości, czy czasem nie zostawić jej w spokoju. Przysłałby swojego brata, aby wyczyścił jej wspomnienia o nim i nie musiałby robić sobie tyle zachodu. W końcu zainteresowanie było jednostronne. Co mu z tego?
***
Zbliżała się godzina jedenasta w nocy. Carter ledwo trzymała się na nogach, ale bała się zasypiać. Mężczyzna siedzący przed nią może nie miał zamiaru jej zabić, ale co z innymi formami przemocy? Wolała nie ryzykować.
Ten facet miał bardzo dziwne zmiany nastroju…, myślała gorączkowo. Najpierw groził jej, później był milutki, później znów zaczął się denerwować, a później śmiać się jak głupi. Co z nim było nie tak? Nie, to złe pytanie. Kim on był, że ją zabierał? Dokąd ją zabierał? I co miał na myśli, mówiąc, że chce ją zrestartować?
- Może się prześpisz? Jest późno…
Drgnęła, gdy usłyszała głos mężczyzny. Cholera, nawet nie wiedziała, jak ma na imię.
- Nie jestem śpiąca – bąknęła w odpowiedzi.
- Taa, jasne, a ja jestem wróżka zębuszka. Możesz się położyć, obiecuję, że nic ci się nie stanie…
Carter uniosła brwi. Ten gość był naprawdę dziwny…
- Jaką mam pewność, że jak położę się spać, nie zrobisz mi krzywdy? – spytała po chwili.
Westchnął.
- Gdybym chciał cię skrzywdzić, zrobiłbym to jeszcze w parku, nie sądzisz?
- Nie o to pytałam…
Mężczyzna uniósł lewa brew i uśmiechnął się kącikiem ust. Dech jej zaparło, kiedy ujrzała tak męski, uwodzicielski uśmiech.
- Sypiam tylko z kobietami, które wyrażą na to zgodę. Jeśli o to pytasz..
Spłonęła lekkim rumieńcem, ale skinęła głową. Jej wzrok zawisł na wielkim łożu dla dwóch osób. Dwoje kochanków, pomyślała. Odegnała jednak szybko tę myśl, kiedy przypomniała sobie, dlaczego tutaj jest.
- Prześpij się – zachęcił ją po raz kolejny.
Spojrzała na niego z dezaprobatą.
- Nie mam niczego do spania. A przy tobie nie zamierzam się rozbierać – odparła.
- Wielka szkoda – cmoknął. – Śpij w ubraniu, jutro skombinujemy ci jakieś świeże rzeczy.
Oczy Carter coraz bardziej kleiły się do siebie, więc powoli udała się w stronę łóżka. Usiadła na jego brzegu i spojrzała na swojego porywacza. Cały czas się na nią patrzył.
- No już, połóż się. Przecież obiecałem, że ci włos z głowy nie spadnie…
Przełknęła ślinę ale posłusznie ułożyła się na materacu. Zdjęła buty i kurtkę, którą odwiesiła na ramie łóżka. Przykryła się szczelnie prześcieradłem i ledwo powstrzymała się od jęknięcia. To łóżko było świetne! Czuła się, jakby dryfowała w powietrzu, pościel starannie przylegała do jej ciała. A poduszki…wprost otulały jej głowę, jakby zostały zrobione na miarę.
Odwróciła się plecami do mężczyzny i wbrew zdrowemu rozsądkowi, zasnęła.
Dzięki za rozdział.Trochę zabawna jest Carter albo raczej odważna.Obrażać takiego faceta.Szkoda że nie dała mu opowiedzieć historii o jego rasie,sama jestem ciekawa.Ale mam nadzieję że jeszcze ją opiszesz.Bo pewnie ich drogi tak łatwo się nie rozejdą.Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział:D
OdpowiedzUsuńwitam! rozdział jak zwykle super, jestem już ciekawa jak będzie wyglądać następny dzień Carter i Dereka ;D oczywiście prosze o informacje o następnym rozdziale,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
love.black
Ojej, ojej, ojej i jeszcze raz ojej :)
OdpowiedzUsuńRozdział rewelacyjny ;)
Kurde on tu takie ciasteczko, a ona go tak obraża ;) Dobra, ale żeby nie było to ta Twoja Carter ma "jaja" ;p Nie powiem ;) Była świadkiem jak zabija tamtych kolesi a tu mu takie docinki robi :) Niezła jest :) Faceci i te ich myśli ;p Laska boi się, że on jej coś zrobi a on się podnieca i śmieje z niej ;p
Jadzia jesteś moim mistrzem :)
Zajebiste jest te Twoje nowe opowiadanie, ale tęsknie za MHV ;( Mam nadzieję, że i do tego wena Cię niedługo najdzie ;)
Dobra dlużej już tu nie będę wylewać swoich smutków co do ff, bo tu zajebiaszcze opowiadanie jest i mam nadzieję,że na 3 rozdzialik długo czekać nie będę musiała ;p
Ha ha niech Carter i Derek będą z Tobą ;p
AAAAAAAAAAAA :) Mam słowo, którym posumuje swój wywód ;)
Dużo weny i czasu :) Pomarudze i pomęcze Cię jeszcze na gg :)
a słowo to:
megakurwazajebistyniepowtarzalnyzajebiaszcze opowiadanie :)
Amen ;* ♥ ♥ ♥
Ja pierdole! To jest świetne! Zgadzam się z koleżankami powyżej Carter ma jaja. A Derek.. ahh. Błagam cię na kolanach nie każ nam długo czekać.
OdpowiedzUsuńsuper super ...
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, dzięki za info.
Carter nie źle mówi, opi myśli Derka też mi się podoba.Cierpliwie czekam na kolejne rozdziały.Pozdrawiam red_button
Świetny rozdział, (nie)cierpliwie czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dzięki za info
asik_lol2
Rozdział bardzo ciekawy. Trochę mało się dzieje, ale nie można miec wszystkiego, prawda ?
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa jak potoczą się ich dalsze losy. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
Gorąco pozdrawiam.
Mika113a